W poniedziałek, 26 września 2011 roku, w Oleśnicy w budynku biblioteki przy ul. M. Reja 10, odbyło się spotkanie autorskie z ks. Tadeuszem Isakowiczem-Zaleskim.
Temat spotkania brzmiał: Kresowiacy żądają prawdy.
Spotkanie rozpoczął Wojciech Kociński prezentacją postaci zaproszonego księdza. Następnie ks. Tadeusz pokrótce sam opowiedział o sobie. Jest w Oleśnicy po raz czwarty. Miał już spotkania autorskie w szkołach, liceach. Wiele razy stał w korkach w Oleśnicy, tak że zdążył poznać miasto i ten teren jest mu już dobrze znany. Często przyjeżdża do Wrocławia z trzech powodów:
1) Prowadzi Fundację im. Brata Alberta, a we Wrocławiu są 3 placówki fundacji;
2) Jest proboszczem parafii katolickiej obrządku ormiańskiego, więc raz w miesiącu ma we Wrocławiu stałe msze w każdą III niedzielę miesiąca w kościele ojców dominikanów; najbliższa jest 16 października;
3) Jego rodzina mieszka na Śląsku, a we Wrocławiu mieszka jeden ze stryjów.
Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski ma częste spotkania autorskie dla Kresowian, ale nie tylko, bo także dla ich wnuków, prawnuków oraz dla tych, którzy choć nie mają w żyłach kropli krwi kresowej, jednak kochają Kresy, popularyzują je w szkołach. Ks. Tadeusz także i ich zalicza do grona Kresowian.
Przechodząc do prezentacji swoich pięciu ostatnio wydanych książek, ks. Isakowicz-Zaleski powiedział, że często dostaje pytanie: dlaczego pisze? Wielu osobom wydaje się, że pisarz może zajmować się tylko tym i niczym więcej. Jednak dla ks. Tadeusza pisarstwo to hobby, a każde hobby może być pożyteczne. A dlaczego pisze o Kresach? Gdy wychowywał się w Krakowie, to tematem przewodnim w domowych rozmowach były Kresy Wschodnie. Poprzez Kresy z kolei zaraził się w ogóle historią, tak że nawet po wstąpieniu do seminarium nie zerwał z nią — napisał pracę magisterską z historii.
Książki, z którymi przyjechał i które chciałby polecić to:
1) „Kronika życia” — pamiętnik zmarłego ojca, który jako 12- 13-letni chłopiec zaczął pisać pamiętnik. Bardzo szczegółowo pisał o Kresach, o okupacji radzieckiej i niemieckiej, o wypędzeniu. Wypędzenie nazywane jest repatriacją, ale zdaniem ks. Tadeusza to niewłaściwe słowo, gdyż w rzeczywistości była to ekspatriacja.
Ks. Isakowicz-Zaleski zachęca do pisania pamiętników i wspomnień, gdyż jest to źródło badawcze niezbędne dla historyków: wszelkiego rodzaju wspomnienia, listy, stare fotografie itp.
2) „Przemilczane ludobójstwo na Kresach Wschodnich”. Ks. Tadeusz został raz poproszony o napisanie trzech felietonów o Kresach Wschodnich do „Gazety Polskiej”. Po ich ukazaniu się przyszła lawina listów, więc zaczął pisać kolejne felietony. Teraz już pisze stale, zwłaszcza że lubi pisać o Kresach.
3) „Wiersze” — szósty tomik. Są rzeczy, które łatwo wyrazić w felietonach, a są takie, które wymagają głębszego przemyślenia i łatwiej je wyrazić w wierszach.
4) „Ludzie dobrzy jak chleb” — 75 życiorysów różnych osób, również z Wrocławia, które w jakikolwiek sposób działały charytatywnie bądź społecznie. Są to pozytywne osoby, zwykli ludzie, rodzice dzieci niepełnosprawnych, robotnicy itp. To nieprawda, że najważniejszy jest taki, który skakał przez płot. On też jest ważny, ale było dziesięć milionów bohaterów i nie można powiedzieć, który był najlepszy, najważniejszy, wszyscy są ważni, ci zwykli działacze Solidarności, dzięki którym Solidarność przetrwała.
Gdy ks. Isakowicz-Zaleski oddał książkę do druku, wydarzyła się tragedia smoleńska. Dopisał wtedy do książki cztery portrety: Janusza Kochanowskiego, Janusza Krupskiego, Janusza Kurtyki i gen. Kwiatkowskiego. Inspiracją do napisania ich była fotografia, na której jest ks. Tadeusz razem z Januszem Krupskim i gen. Kwiatkowskim — oni dwaj zginęli, a ks. Isakowicz-Zaleski pozostał: „Tak Pan Bóg chciał. — mówi ks. Tadeusz — Jedni odeszli. Drudzy zostali”.
5) „Księża wobec bezpieki — na przykładzie Archidiecezji Krakowskiej” — napisał tę książkę, gdyż uważał to za swój obowiązek moralny. Kiedy jako pokrzywdzony dostał swoje akta, zobaczył całą ogromną maszynerię SB-ecką. Chciał pokazać światu tych wszystkich niezłomnych, rozprawić się z mitami.
Pierwszy do archiwum wszedł Adam Michnik. Przez kilka miesięcy buszował w archiwach, a potem zabronił ich dotykać. Ks. Isakowicz-Zaleski uważał, że to nie jest uczciwe. Mistrzem duchowym dla ks. Tadeusza stał się pastor ewangelicki z Niemiec, szef niemieckiego odpowiednika IPN. Niemcy otworzyli wszystkie archiwa i na czele postawili pastora, bo uważali, że wówczas to będzie zrobione uczciwie.
Oprócz książek ks. Isakowicz-Zaleski pisze także felietony do „Gazety Polskiej”. Prowadzi stronę internetową, która ma 8-9 tysięcy wejść dziennie.
Po prezentacji książek przyszedł czas na serię pytań. Ks. Tadeusz powiedział, że nie boi się pytań, a jak czegoś nie wie, to mówi, że nie wie. Zaznaczył, że nie należy go traktować jak encyklopedii.
Na pytanie ilu ludzi temat Kresów jeszcze interesuje, odpowiedział, że niektórych interesuje, a innych nie. Trzeba dbać o przeszłość bez względu na to, czy jest łatwa i przyjemna, czy nie. Jak można zrozumieć polską historię i literaturę, gdyby wyrzucono Mickiewicza, Słowackiego, Sienkiewicza? Są spotkania dla młodzieży w szkołach i gdziekolwiek ks. Tadeusz ma spotkanie autorskie, jest pełna sala.
Na pytanie na ile świadomość zbrodni na Kresach jest znana młodzieży na Ukrainie i na ile kadra ukraińska jest świadoma historii w stosunku do Polaków, ks. Isakowicz-Zaleski odpowiedział, iż na Ukrainie w ogóle świadomość narodowa jest bardzo słaba. Większość Ukraińców chce z powrotem do Związku Radzieckiego. 1/3 obywateli nie zna języka ukraińskiego, lecz mówią po rosyjsku.
Na pytanie czy kontynuuje badania na temat księży współpracujących z SB, odpowiedział, że książka obroniła się sama pomimo nagonki na niego. Przez 5 lat „Gazeta Wyborcza” przypuszczała wściekły atak personalny na ks. Isakowicza-Zaleskiego. Problem lustracji to problem wszędzie. Do dzisiaj lustracja nie została przeprowadzona. Nie chcą lustracji, bo na niektórych uczelniach nie miałby kto wykładać.
Na pytanie kiedy ma czas na obowiązki duszpasterskie, odpowiedział, że jest proboszczem, chodzi w koloratce, odprawia msze święte, a we Wrocławiu w każdą III niedzielę miesiąca o g. 14.00 odprawia liturgię ormiańską. Zrezygnował z telewizora, którego od pięciu lat nie ma, gdyż kiedy zaczął często występować w telewizji, to miał już dość oglądania tego. Był rozpoznawany i zaczepiany na ulicy, na stacji benzynowej. Potem się złamał i nabył telewizor, ale pies mu go strącił. Ksiądz uznał to za znak Boży i teraz nie ma telewizora, choć lubił oglądać na przykład skoki narciarskie Małysza. Internetu używa tylko do korespondencji, a nie do jakichś gier i innych rzeczy. Prowadzi szkołę, fundację. To fundacja zmusiła go do planowania dnia — od 7.00 rano ma swoje obowiązki. Czemu tyle pisze? Bo im więcej publikacji, tym więcej rodzi się spotkań. Ale jest to rzecz dodatkowa. Bo I rzecz to duszpasterstwo, II — parafia, a III — książki, które są dodatkiem do tego wszystkiego. Spotkania są ważne, bo inspirują do pisania nowych felietonów. Ks. Isakowicz-Zaleski przygotowuje kolejną książkę o Kresach.
Na zakończenie spotkania Wojciech Kociński wręczył ks. Tadeuszowi „Zeszyty Historyczne”, po czym ks. Isakowicz-Zaleski rozpoczął podpisywanie swoich książek, które można było nabyć po spotkaniu. Autor zrzekł się honorariów za swoje książki na rzecz Fundacji im. Brata Alberta.