Do Oleśnicy przyjechali studenci i pracownicy łódzkiej Szkoły Filmowej, aby nakręcić etiudę dyplomową w reżyserii Macieja Białoruskiego.
Reżyser Maciej
Białoruski (w środku), kierownik produkcji Iga Malińska i koordynator produkcji
Tomasz Stefaniak 14 lipca 2021 roku na oleśnickim Rynku. Fot. Archiwum Redakcji.
„Kręcą film w Oleśnicy i pytali czy nie chciałabym wystąpić jako statystka” – powiedziała do mnie znajoma, którą w środowe popołudnie, 14 lipca spotkałam w Rynku.
Udało mi się porozmawiać z kilkoma osobami z ekipy filmowej. Okazało się, że do Oleśnicy przyjechali studenci i pracownicy Łódzkiej Szkoły Filmowej, aby nakręcić etiudę dyplomową w reżyserii pana Macieja Białoruskiego. Jest to już drugi ich pobyt w Oleśnicy. Poprzednio byli tu 5 lipca i kręcili zdjęcia w bazylice.
„Oleśnica przyjęła nas z otwartymi ramionami. Urząd Miasta podszedł bardzo życzliwie, zgodził się, żebyśmy mogli wjechać na Rynek i filmować” – mówi pan Tomasz Stefaniak, koordynator produkcji.
Ekipa jest w dużej mierze studencka: operator, kierownik produkcji, kilku aktorów.
„Realizujemy film, który jest filmem dyplomowym Szkoły Filmowej w Łodzi” – mówi pan Tomasz. „Jest to krótki film fabularny, trwający około 30 minut po zmontowaniu. Opowiada historię dziewczynki, która tu siedzi na ławce” – mówi wskazując na rzeźbę dziewczynki z różą, siedzącą na ławce pod ratuszem, którą w Oleśnicy znamy pod imieniem Ola. „Reżyser wymyślił tę historię” – dodaje mój rozmówca.
Dialogów w filmie jest niedużo. Są dwie główne bohaterki, Ola i jej przyjaciółka. Taki „sielsko-anielski obraz o pierwszych uczuciach”, dużo ujęć przyrody, konie na łące…
Dziś ma być nocna scena na Rynku, ale nie wiadomo, czy nie przeszkodzi deszcz…
„W deszczu nic się nie da zrobić. Deszcze w filmach to oszustwo: strażacy robią robotę” – mówi z uśmiechem pan Tomasz. „Film wymaga stałej pogody. Jakiejkolwiek, ale stałej” – dodaje. Jeśli się robi ujęcia w czasie słonecznej pogody, a w czasie deszczu zrobi się przerwę, aby wznowić zdjęcia, gdy ponownie wyjdzie słońce, to to się nie uda, bo widz zauważy, że przed chwilą była sucha ulica, a w następnym ujęciu mokra. Nie ma ciągłości…
Normalnie przy kręceniu filmów trzeba się trzymać scenariusza, w którym niewiele można zmienić. Tutaj nie ma takiego wymogu. Pierwotny pomysł ulega modyfikacjom w trakcie realizacji. Trzeba na gorąco reagować na zmieniające się warunki, pogodę itp. Niejednokrotnie trzeba improwizować.
Pan Tomasz zauważa, że ludzie myślą, iż praca w filmie jest fajna, bo widzą gotowy, świetnie zrealizowany film, a w rzeczywistości „praca w filmie jest nudna – to powtarzanie, powtarzanie, powtarzanie…”
Czasem też można odnieść wrażenie, jak na przykład dzisiaj, że „film to gromada ludzi, którzy nic nie robią… Bo to ciągłe czekanie: na oświetlenie, na scenografię, na aktorów... W rzeczywistości każdy robi swoją robotę, tyle że nie jednocześnie”.
W ubiegłym tygodniu zdjęcia do filmu były kręcone w oleśnickiej bazylice przy sarkofagach, następnie w Wolimierzu, w Górach Izerskich, wczoraj w nocy w kamieniołomach w Strzelinie. Kierownikiem produkcji jest pani Iga Malińska. „Dolny Śląsk to bardzo filmowy region, zróżnicowany. Te okolice są bardzo magiczne. Takie miasteczko średniej wielkości jak Oleśnica jest piękne, jego atmosfera sprawia, że jest wyjątkowe…” – mówi.
Podczas rozmowy z panią Igą zaczyna padać deszcz. Jako kierownik musi podjąć trudną decyzję o zakończeniu pracy nad filmem i powrocie do Łodzi. Na odchodnym wyraża wdzięczność za życzliwe przyjęcie przez oleśniczan:
„Czujemy się ciepło przyjęci przez ludzi, przez pogodę troszeczkę mniej. Mamy nadzieję, że wrócimy jeszcze do was na dłużej, żeby zrobić finalnie tę scenę”.
My również mamy nadzieję, że się jeszcze spotkamy. Trzymamy kciuki za realizację filmu i z niecierpliwością oczekujemy efektu końcowego w postaci gotowego obrazu.
Cieszymy się, że nasza Ola zyska własną historię życia, której do tej pory nie miała.